- to ja sobie myślę, że jest z tymi Wilkami jakiś poważny problem, który Pani Premier dostrzega.1 - Zapowiedź przejazdu traktuję jako prowokację
- to zaczynam sie niepokoic o mozliwosci reakcji na problem. Moje państwo właściwie nie wie co się dzieje, nie ma instytucji czy mechanizmów by sprawdzić jaka jest sytuacja i jak się na nią przygotować, coś postanowić zawczasu, mieć opracowany plan działania lub jego alternatywy na rożne sytuacje.2 - Według informacji MSZ liderzy grupy nie ubiegali się ani o polską, ani o niemiecką wizę. Nie wiadomo jednak, czy zrobili to inni członkowie grupy, których nazwiska nie są znane. Nie jesteśmy dziś w stanie sprawdzić, czy te osoby ubiegały się o wizę, nawet w kraju docelowym
- uff, świetnie, tu Pani Premier myśli tak jak ja, obywatelka, więc zaczynam mieć nadzieję, że państwo ogarnia sprawę i ma jakiś plan, tylko jaki?3 - Jeśli to ma zaburzyć nasze bezpieczeństwo, narazić Polaków na przykrości, po to jest prawo, aby się nim posługiwać
- aha. Niestety, moje nadzieje się właśnie rozwiały. Brzmi to tak, jakby państwo zamierzało umyć ręce od problemu, cały ciężar decyzji, działania i ewentualnych konsekwencji przerzucić na najmniejszego pojedynczego człowieczka na samym dole - celnika na granicy. To on sam jeden będzie musiał rozwiązać problem, bo akurat na jego dyżurze podjedzie na granice gang, którego zapowiedź przyjazdu premier "traktuje jako prowokację". Nie wielkie, silne, powołane do tego i wyposażone w ustawowe kompetencje, obowiązki i narzędzia instytucje: MSZ, MSW, BBN, służby specjalne. Tylko ten jeden malutki celnik na granicy.4. - Ostatnią decyzję w tej sprawie podejmie celnik wpuszczający ich na teren kraju
Dlaczego? Bo te instytucje, które Pani Premier ma do dyspozycji nie działają? Bo boja się podjąć działanie, które może wywołać problem międzynarodowy? Bo jak się zrobi skandal, to pojedynczego celnika będzie można oskarżyć, że źle postąpił, zrzucić na niego winę, ukarać, zabrać premię, wyrzucić z pracy? Ale państwo pozostanie czyste i niewinne (zdało egzamin!), bo to wszystko wina celnika, a nie państwa? Takie wytłumaczenia tej sytuacji przychodzą mi do głowy.
A ten nieszczęsny celnik nie możne postąpić dobrze, każda jego decyzja będzie zła. Wpuści Wilki - Polacy będą źli że wpuścił i jeśli dojdzie do zadym ulicznych to wina celnika, bo wpuścił. Nie wpuści - tak samo: Rosja się obrazi, będą noty dyplomatyczne i retorsja w postaci zamknięcia granicy dla Rajdu Katyńskiego - to wszystko wina tego celnika, który podjął złą decyzję i nie wpuścił. Jak w staropolskim wierszu: "Ksiądz Pana wini, Pan Księdza, a nam biednym zewsząd nędza." Na miejscu celników na wschodniej granicy już brałabym urlopy i zwolnienia lekarskie na spodziewany dzień wjazdu Wilków - żeby nie dać się wmanewrować w pułapkę, którą państwo na mnie zastawia.
Pani Premier, ja nie wierze, że tak jest: że państwo jest tak słabe. Że nie może nic zrobić i musi zostawić swojego małego, pojedynczego obywatela bez żadnego wsparcia, sam na sam z ciężarem decyzji, jak postąpić z tą prowokacją naszego mocarstwowego sąsiada. Myślę, że nie może być tak źle. Wierzę, że Pani i kierowane przez Panią państwo macie jakiś plan, opracowane ścieżki postępowania itp., a tylko nie mówicie o tym głośno, żeby nie ujawniać waszej strategii, żeby przedwczesnymi deklaracjami nie dolewać oliwy do ognia. Ale to zła strategia, bo zostawia obywateli w niepewności co do stanu, mocy, operatywności, kompetencji i intencji państwa. Obywatel czuje się niepewnie, zostawiony z tym problemem sam sobie (jak ten celnik na granicy) w poczuciu, że państwo mu w tym nie pomoże (bo nie chce lub nie potrafi - mniejsza z tym).
Ja mam dzisiaj trudny dzień przed sobą, muszę się zmierzyć z wieloma problemami w pracy, w domu, w portmonetce, zdrowie mi podupada, a do tych bojów ze służbą zdrowia to naprawdę trzeba mieć zdrowie. I jeszcze te Wilki mi Pani dorzuciła, że nimi też mam się zająć. Tak się nie robi, Pani Premier!