Z lektury jasno wynika, że chodzi tu o znanego mi dobrze, czterogwiazdkowego generała Wojska Polskiego, który od przeszło roku jest na emeryturze. Choć znamy się od wielu, wielu lat, nie mogę jednak wyjawić jego nazwiska, gdyż generał ma obecnie status podejrzanego i dlatego należy używać jedynie inicjałów. Przestępstwo, którego dopuścił się i do którego przyznał się generał miało miejsce 3 marca bieżącego roku w Krakowie. Ciekawe, że nawet na stronie Wikipedii, poświęconej osobie generała, na końcu długiej listy zaszczytnych stanowisk, które generał B. zajmował i piastował w swojej bogatej wojskowej karierze, ktoś już zdążył umieścić ostatnią pozycję: „3 marca 2015: zatrzymanie przez Policję w stanie nietrzeźwym z 1,3 promila we krwi”. Doprawdy, jakże smutne i żenujące posumowanie całego wojskowego życia generała.
Pozwalam sobie na te kilka słów krytyki pod adresem generała B. gdyż, pomimo tego, iż jest on nieco starszy wiekiem ode mnie, ale pierwszy stopień generalski otrzymałem wcześniej niż generał B. i był taki okres, kiedy byłem jego przełożonym. W swojej krytyce postaram się zachować pewien umiar i nie będę nazywał generała B. na przykład, „potencjalnym zabójcą”, a przecież takim mianem nasze społeczeństwo zwykło nazywać pijanych kierowców. Tak wysokie stężenie alkoholu wskazuje raczej na spożycie go tuż przed rozpoczęciem jazdy, a nie na syndrom „dnia poprzedniego”. Można, zatem podejrzewać, że przestępstwo generał B. popełnił świadomie i z premedytacją.
Trudno się dziwić, że w obliczu tak bezspornych faktów podejrzany B. przyznał się do przestępstwa i zaproponował dobrowolne poddanie się karze. Ktoś może powiedzieć, o co ten szum, przecież codziennie policja zatrzymuje setki, jak nie tysiące pijanych lub podpitych kierowców i w zasadzie nie robi to już na nikim większego wrażenia. Może i tak, ale jest to duży problem w naszym państwie, z którym nie umiemy sobie jakoś poradzić. Dyskusja odżywa na nowo, gdy dojdzie do jakiejś dużej tragedii, gdy ginie kilka osób zabitych przez pijanego kierowcę. Jednak potem emocje opadają i wszystko wraca do „normy”. Powstaje pytanie, czy generał B. mógł kogoś zabić kierując pojazdem pod tak dużym wpływem alkoholu? Odpowiedź jest jedna – oczywiście, tak. Od człowieka posiadającego tak wysoki stopień generalski, a przypomnę, że obecnie jedynie czterech żyjących oficerów posiada ten stopień, z tego trzech w stanie spoczynku i jeden w służbie czynnej, należy wymagać wielokrotnie więcej, niż od przeciętnego obywatela naszego kraju. Przestępstwo tego typu, popełnione przez czterogwiazdkowego generała, deprecjonuje jego osobiście w stopniu znacznie większym, niż jakiegokolwiek innego człowieka. Deprecjonuje cały korpus generalski i oficerski. Dobrze by było, aby generał B. poczytał sobie komentarze pod komunikatami o jego przestępstwie, jakie internauci zamieszczają na różnych forach. Może wtedy dotarłoby do niego, jak wielką szkodę wyrządził nie tylko sobie, ale przede wszystkim porządkowi prawnemu naszego kraju, całemu korpusowi generałów, oficerów i wszystkim żołnierzom Wojska Polskiego.
Na swoim blogu piszę już, niestety, drugi raz o przestępstwach popełnianych przez generałów. Wcześniej pisałem o przestępstwie polegającym na przywłaszczeniu sobie portfela obywatela Niemiec przez generała brygady Straży Granicznej. Teraz mamy do czynienia z przestępstwem, według mnie, większego kalibru, gdyż jego konsekwencje mogłyby być znacznie gorsze, a i waga gatunkowa sprawcy jest znacznie większa. Dlatego, niezależnie od decyzji prokuratury i sądu, co do sposobu ukarania generała B., uważam, że jest to również sprawa honorowa i powinna być rozpatrzona przez generalski sąd honorowy, a tam wyroki mogą być dotkliwe, z wnioskiem o degradację włącznie. Tak, czy inaczej, czekam na jeszcze jeden dopisek w Wikipedii, podsumowujący dorobek generała B., tym razem o prawomocnym i surowym ukaraniu czterogwiazdkowego, na razie, podejrzanego. Mam również sugestię dla Czytelników bloga, aby z przymrużeniem oka słuchali tego wszystkiego, co generał B. tak często opowiada w telewizji, bo nie wiadomo, czy mówi to na trzeźwo, czy będąc na przysłowiowej „bani”.