Niemniej tak zastanawia mnie cisza jaka jest w jednym miejscu. Cisza jak makiem zasiał, też o kilometrówkach. O ile w Sejmie furczy i huczy, to Pan Borsuk siedzi wraz ze swoimi kumplami cichutko i zawija sreberka. Wróć, co prawda w powiedzeniu nie chodziło o borsuka ale o świstaka, jednak do Marszałka Senatu Borusewicza świstak jakoś nie pasuje. W końcu co to, borsuk nie może zawijać sreberek? Może, w końcu mamy demokrację. I zadbajmy o nią w pełni na całej Wiejskiej, a nie tylko na odcinku sejmowym.
Jak już zajmujemy się Sejmem, kilometrówkami posłów i Sikorskiego. To ja się pytam:
A co z Senatem? Co z kilometrówkami senatorów? Nie jeżdżą? Chodzą piechotą? Nie interesuje nas ta wiedza w kontekście stu wybrańców z jednomandatowych okręgów wyborczych? Ja tam chcę wiedzieć ile mój senator zutylizował szmalu i w jakich okolicznościach.
W końcu Senat to izba rozsądku i zadumy. Pytanie czy w sprawach „kilometrówek” było rozsądnie czy zamiast „zadumy” nie będzie zdumienia.
Panie Marszałku Borusewicz. Karty na stół!
Celiński o jakieś 16mln na KK, Gierej o kilometrówki. Co się na taką drobnicę rzuciliście? Ten rozdęty budżet i spółki publiczne, przetargi itd... Nie ma ciekawszych miejsc? :P
Są są ale to tak na szybko dziś taka myśl :)