Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Antykomunistyczne powstanie przybiera na sile

Lenin sformułował tezę o „zaostrzaniu się walki klasowej w miarę postępu w budowie socjalizmu”. Ja natomiast stawiam tezę o zaostrzaniu się walki z komunizmem w miarę upływu czasu od jego upadku. Walka jest nieubłagana i mam wrażenie, że z roku na rok się nasila. Przybysz z Marsa niechybnie doszedłby do wniosku, że żyjemy w ustroju komunistycznym, z którym część polskiego społeczeństwa bohatersko walczy.

Antykomunistyczne powstanie przybiera na sile

Na czele tejże walki nie ma jednak tych, którzy rzeczywiście z owym komunizmem walczyli wtedy, kiedy to cokolwiek mogło kosztować. Nie chciałbym generalizować ale awangarda tych spóźnionych powstańców, to na ogół ludzie, którzy absolutnie nic przeciwko komunizmowi nie robili, kiedy to było zakazane – a bardzo często, wręcz byli po stronie tegoż komunizmu.

Nie będę nikogo lustrował, ale w szeregach dzisiejszych bojowników walki z komuną, legitymacja PZPR to dość częsty, choć niechętnie wspominany rekwizyt.

No jest też oczywiście młodzież. To jeszcze mogę od biedy zrozumieć. Młodzi – słusznie – pytają, dlaczego komunizm nie został rozliczony, dlaczego  jego realizatorzy nie ponieśli zasłużonej kary. Przeciwstawiają się relatywizmowi moralnemu i pytają słynną frazą z braci Karamazow. „czy jeśli Boga nie ma, to znaczy, że wszystko wolno?”. Mają niestety rację.

Choć dzisiaj młodym wydaje się wszystko takie proste, to w momencie upadku komunizmu, w 1989 roku, wcale takie proste nie było. Była natomiast Armia Czerwona w Legnicy i gotowe do rozprawienia się z nami w jedną noc – ZOMO. Milicja i duma nasza - Wojsko Polskie. A w Warszawie mieszkało sobie ponad 400 tysięcy członków PZPR! To tyle o bohaterskim narodzie polskim.

Wszyscy świeżo w pamięci mieliśmy 13/12/81, kiedy to rozprawiono się z nami w jedną noc bez żadnych większych komplikacji.

Oczywiście, to co – moim zdaniem – w 1989 roku byłoby strasznie ryzykowne, było już w pełni możliwe po opuszczeniu naszego kraju przez niezwyciężoną Armię Czerwoną. I należało to zrobić – osądzić komunizm, przeprowadzić dekomunizacje i jednoznacznie potępić. Zwyciężyła jednak głupia optyka „dotrzymywania umów”, wobec tych którzy nigdy i w żadnych okolicznościach żadnych umów nie dotrzymywali. Cały czas zbieramy owoce tej nierozsądnej decyzji.

Mamy też cały szereg różnych postkomunistycznych zaszłości w strukturach państwa, wymiaru sprawiedliwości, prawa i wielu różnych dziedzinach, co po prawie 50 latach okupacji mnie nie dziwi i jest nieuniknione, choć zgadzam się, że należałoby  tego pozbywać  się energiczniej i szybciej. Tylko na Boga to nie jest już komunizm, z którym różni spóźnieni partyzanci tak bohatersko walczą!

W prawdziwej walce z komunizmem, kiedy to można było za to pójść do więzienia, a w ekstremalnych przypadkach stracić życie – tłoku nie było. Zdecydowanie. Aktywnie w tą walkę – wbrew obecnie obowiązującej mitologii – angażowało się może z 1% Polaków. I jakoś nie widzę tego 1% na czele dzisiejszego, wiele spóźnionego powstania antykomunistycznego, za które nic już dzisiaj nie grozi.

Zresztą podczepianie się pod czyjeś ryzyko, samemu go nie ponosząc, to zjawisko dość częste. Przypomina mi się taka historia z więzienia w Załężu, kiedy to podjęliśmy kilkudniową głodówkę protestacyjną przeciw czemuś tam. Pod jej koniec wpadł do naszej celi pewien rozemocjonowany prawnik i pełnymi patosu okrzykami zaczął nas wzywać, żeby głodować „po irlandzku” (czyli do śmierci z głodu). Bardzo żarliwie agitował. Na przytomną uwagę kolegi:  „Mecenasie, ale przecież Pan z nami nie głoduje?!”. Odparł : „No tak, ale ja nie mogę, bo mam wrzody na żołądku!” i udał się z agitacją proirlandzką do następnej celi!

Teraz też to przybiera formy groteskowe. Moim hitem antykomunistycznego powstania w XXI wieku jest oddanie nagrody telewizyjnego Wiktora, przez Wojciecha Reszczyńskiego, którego był otrzymał w 1988 roku. Po ponad 25 latach Reszczyński nagrodę oddał, „bo jest antykomunistą” a wtedy „zrobił wszystko, żeby nie stanąć obok Urbana”. Nie mówi niestety czy mu się to udało.

Data:
Tagi: #komunizm #walka

Cezary Kaźmierczak

B: CK - https://www.mpolska24.pl/blog/b-ck

Robiłem w życiu różne rzeczy: konspirowałem przeciw komunistom, byłem dziennikarzem, managerem, przedsiębiorcą...
Mieszkałem w kilku krajach, najdłużej 7 lat w USA; w 1996 wróciłem do Polski, gdzie również robię sporo różnych rzeczy, m.in. piszę tego bloga...
Poglądy, myśli i myślątka zawarte w tym blogu są tylko i wyłącznie moimi prywatnymi poglądami i w żadnym stopniu nie odzwierciedlają stanowiska firm i instytucji z którymi jestem związany.

Komentarze 1 skomentuj »

Jak to ktosie ładnie określiły, komunizm mutuje.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.