Obiektywnie Niemcy bardziej powinny pamiętać, że to ich zabijano, bo koniec ostatniej wojny nastąpił później, rzecz jasna, od jej początku, nie pisząc już o tym, że klęski dotykają i pamięta się jednak nieco bardziej. Niemniej jednak nie można nie zauważyć, że Niemcy mają na swoim koncie pokaźny bagaż przeróżnych mordów i to w wydaniu bynajmniej nie islamskim. Mordy na nieco mniejszą skalę doświadczył również nasz Naród ze strony ukraińskich, nieislamskich sąsiadów, o wyrezanych Francuzach i Rosjanach "z okazji" wielkich rewolucji nie zapominając. Chińczycy, Japończycy, Koreańczycy, Wietnamczycy też mieliby by się czym „pochwalić”, a białemu człowiekowi zniesienie niewolnictwa też trochę zajęło.
Lebensraum, czystość etniczna, wyzwolenie klasowe, niewierni, itp. dostarczają uzasadnienia dla nieludzkiego traktowania i eksterminacji tych, którzy stanowią zawadę w realizacji jakże „szczytnych” idei. Zaczyna się pożoga, w okropnych cierpieniach giną ludzie i nastaje "nowy porządek". Dzieje się tak zawsze, gdy do głosu (władzy, siły) dochodzi duch cywilizacji turańskiej zmiatając z powierzchni ziemi wartości i zasady łacińskiej, bizantyńskiej, chińskiej, czy arabskiej.
Rzesza Hitlera, sowiety i ISIS to turańszczyzna w najczystszej postaci. Amoralna dzicz ze wszech sił i okrucieństw zniewalająca i eksterminująca tych, którzy stanowią zawadę dla realizacji ich „posłannictwa”. Jedną z, „najbliższą naszym polskim sercom”, przypomniał właśnie Rafał Ziemkiewicz. Zapewne jakieś historyczne reminiscencje odegrały tu rolę kluczową, ale jakim gapiostwem i brakiem refleksu wykazało się lewactwo wszelkiej maści, które nie zauważyło, że właśnie „polskie demony” mogą im pomóc odsunąć „wątek islamski” na dalszy plan i skończyć z tym upatrywaniem zła jako takiego właśnie/jedynie w islamie, co człowiekowi wykształconemu, rzecz jasna, nie przystoi.
Niechaj reminiscencje p. Rafała dadzą również „naszym prawicowcom ” asumpt do głębszych refleksji, bo jak słyszę ich zaaferowanie i kibicowanie odradzającym się w Europie nacjonalizmom, z Frontem Narodowym na czele, to mam nieodparte wrażenie, że lekcji historii to oni nie odrobili, a jedynie co z niej zapamiętali, to przerwany hejnał grany z wieży mariackiej.