Mamy już prawie maj („dla Polaków błogi raj” – pamiętacie?). Właśnie mija kwiecień ‒ „Miesiąc Pamięci Narodowej”. W tym szczególnym miesiącu – bo Katyń, bo Smoleńsk... – bardziej niż zwykle pamiętamy o naszych dziejach. Mam jednak wrażenie, że mocno koncentrujemy się na wydarzeniach bardzo znanych, a za mało wydobywamy z mroków historii sprawy i ludzi, którzy tworzyli może mniej spektakularną, ale ważną polską historię.
Ot, choćby minęła w kwietniu 360 rocznica zwycięskich bitew szwedzkiego „Potopu”: 6 pod Kozienicami, 7 pod Warką. Za rok tegoż 7 kwietnia obchodzić będziemy równo 400 rocznicę drugiej wojny polsko-rosyjskiej i początku wyprawy sił następcy tronu Władysława IV Wazy na Moskwę – pod komendą hetmana Jana Karola Chodkiewicza. Po nieco więcej niż 2,5 wieku od Chodkiewicza z tymiż Rosjanami walczył gen. Kazimierz Pułaski i konfederaci barscy. 7 kwietnia 1769 wygraliśmy pod Miejscem koło Krosna i Rogami, a przyszły bohater Polski i Ameryki został ranny.
Nie trzeba być zakochanym w Kresach Wschodnich RP, by wiedzieć, że w kwietniu minęła 168 rocznica przyznania przez austriackich zaborców pełnej autonomii Uniwersytetowi Lwowskiemu i zgody na wykłady po polsku, zaś 94 lata temu Sejm Ustawodawczy ustawą włączył Ziemię Wileńską do Polski.
Minęły w zeszłym miesiącu 222 lata, gdy w czasie Powstania Kościuszkowskiego do Krakowa wtoczono – cóż za miły moment ‒ 12 armat zdobytych na Rosjanach pod Racławicami.
Po II wonie światowej RFN propagandowo wykorzystał postać żołnierza Wehrmachtu Otto Schimka, który został rozstrzelany pod Tarnowem, za odmowę wykonania niemieckiego rozkazu. Postać w Niemczech kompletnie nieznana, za to nagłaśniana w Polsce. To charakterystyczne, że Rosjanom nigdy nie przyszło do głowy, aby nagłośnić postać ich oficera Jana Peuckera, który – w kwietniu minęła 155 rocznica tego wydarzenia – wolał popełnić samobójstwo niż strzelać do Polaków – uczestników patriotycznej manifestacji w Warszawie (jego rodacy i tak strzelali, zabijając 100 naszych i raniąc 300). Austriak Schimek i Rosjanin Peucker byli absolutnymi wyjątkami w swoich armiach, ale jedni, z Zachodu, zrobili z tego użytek propagandowy, drudzy nawet o tym nie pomyśleli.
Aby nie koncentrować się tylko na bitwach z Rosjanami: także na początku kwietnia minęła 76 rocznica niemieckiej pacyfikacji dwóch wsi w świętokrzyskiem, podczas której zamordowano 104 Polaków (sami mężczyźni).
Ale to był też miesiąc, w którym należy czcić polskie ofiary, które padły z ręki Ukraińców.
Tylko przez kwiecień 1944 w samym obszarze lwowskim zabito 5 tysięcy Polaków. Te dane AK nie uwzględniają stanisławowskiego, Podola i Wołynia...
Pamiętajmy o nich wszystkich, zabijanych przez różne nacje tylko dlatego, że byli Polakami.
*tekst ukazał się w miesięczniku „wSieci Historii” (maj 2016)