Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Bohaterowie Rzeczypospolitej. Bronisław Czech - król nart

BRONISŁAW CZECH. KRÓL NART, TATERNIK I KURIER zmarł z wycieńczenia 4 czerwca 1944 r w KL Auschwitz. Żyłby gdyby zgodził się trenować niemieckich juniorów. Odmówił. Historia zna piękne opowieści o miłości do sportu, w czasach bestialstwa i ludzkiego upodlenia. Losy Bronisława Czecha są jedną z takich historii. Wybitny Polski narciarz, 3 krotny olimpijczyk, taternik, ratownik górski, kurier tatrzański, instruktor narciarski i szybowcowy. 24-krotny mistrz Polski.

Bohaterowie Rzeczypospolitej. Bronisław Czech - król nart
źródło: Domena publiczna

W Polsce jest symbolem epoki zwycięzców z narciarskich tras i olimpijczyków, ale też ludzi, którzy w czasie II wojny światowej, ani przez chwilę nie zawahali się oddać życia za Polskę. Bronisław Czech przyszedł na świat 25 lipca 1908 r w Zakopanem. Nie był góralem z dziada pradziada. Do Zakopanego jako pierwszy przybył ojciec Bronka, Józef, z zawodu kotlarz. Zamieszkał tam ze swoją żoną Stanisławą. Dzieci Czechów przyszły na świat w niewielkim góralskim domku przy ul. Chramcówki. Od małego przyglądały się sportowym pasjom ojca.

Józef był entuzjastą kolarstwa. Bronka posłano do Szkoły Ludowej Męskiej w Zakopanem. Po jej ukończeniu przez pół roku uczył się w prywatnym gimnazjum, ale musiał przerwać naukę ze względu na kłopoty finansowe, w które wpadła rodzina.
Na lata jego młodości przypadł czas odkrywania Podhala przez Polaków. Obok pieszych wycieczek po Tatrach, przejawem tej mody stały się sporty zimowe. Odkrył je najpierw starszy brat przyszłego mistrza, Władysław. Bronisław wolał rower.
Wszyscy zakopiańczycy tamtych lat pamiętali mikrusa, który pedałował, stojąc nad ramą, bo siodełko było dla niego zdecydowanie za wysoko. Utkwiła im też zaciętość malca, przechodząca w zajadłość, z jaką przemierzał kilometry - słyszymy w archiwalnej audycji z 1980 r.

Wkrótce okazało się, że to młodszy z braci Czechów obdarzony jest większym talentem narciarskim. Już w 1922 r zaczął startować w pierwszych zawodach dla juniorów, w wieku 14 lat. Laur pierwszeństwa wywalczył już trzy lata później.
Nie miał dobrych warunków fizycznych: był niewysoki i niezbyt silny. Braki nadrabiał sprawnością techniczną, niezwykłą lekkością ruchów i sprawnością. Kolejne sukcesy przyszły szybko. W 1927 r zaczął występować w konkursach międzynarodowych. Startował w kombinacji norweskiej, skokach narciarskich, biegach, zjazdach i sztafecie.
W 1928 r ustanowił rekord skoczni Wielkiej Krokwi, oddając skok o długości 61 m. Ten wynik w dużej mierze zadecydował o tym, że Czech zajął drugą lokatę w Plebiscycie "Przeglądu Sportowego" na Sportowca Roku. Narciarz przegrał tylko z olimpijką – Haliną Konopacką.

Trzykrotnie reprezentował Polskę na zimowych igrzyskach olimpijskich w 1928, 1932 i 1936 r.
Jednak ani razu nie zajął lokaty wyższej niż dziesiąta pozycja. Największym sukcesem sportowym Czecha był występ na Mistrzostwach Świata w Narciarstwie Klasycznym FIS w 1929 r w Zakopanem. W kombinacji norweskiej zajął czwarte miejsce, ale już w biegu zjazdowym był bezkonkurencyjny.Czech to absolutny rekordzista. 24 razy zdobywał tytuł mistrza Polski w konkurencjach narciarskich. Trzykrotnie reprezentował Polskę na zimowych igrzyskach olimpijskich.

,,To był narciarz, który wyprowadził dyscypliny zimowe w kraju na europejskie areny"– mówił o Czechu Bronisław Chruścicki w "Radiowym Almanachu Sportowym".

SZYBOWNICTWO.
Inną pasją Czecha było szybownictwo, z którym po raz pierwszy zetknął się za namową swego przyjaciela, Kazimierza Schielego. W dniach 19 września–30 października 1932 był uczestnikiem kursu szybowcowego, zorganizowanego przez Sekcję Kolejową Aeroklubu Krakowskiego w Winnej Górze koło Biegonic pod Nowym Sączem. Po tym obozie uzyskał kategorie „A” i „B” pilota szybowcowego. W 1933 został członkiem nowo powstałego Aeroklubu Zakopiańskiego z legitymacją nr 51. W dniach od 1 do 20 sierpnia 1936 uczestniczył w kursie szybowcowym Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego w Ustjanowej, gdzie uzyskał kategorię „C” oraz odznakę pilota szybowcowego. W czerwcu 1937 uczestniczył w kursie unifikacyjnym w Ustjanowej (31 lotów, ok. 11 godz. w powietrzu), a bezpośrednio potem również w Ustjanowej w kursie Przysposobienia Wojskowego (94 loty, ok. 7,5 godz. w powietrzu). W oparciu o te szkolenia decyzją Departamentu Lotnictwa Cywilnego przy Ministerstwie Komunikacji z dnia 5 lipca 1937 uzyskał stopień instruktora szybowcowego w zakresie II stopnia (starty z liny gumowej).


W październiku tego samego roku Aeroklub Krakowski przydzielił dla harcerskiego Koła Szybowcowego trzy szybowce. Pierwszych próbnych lotów na stokach Gubałówki dokonał m.in. Czech. Przed wybuchem wojny wziął on jeszcze udział w kursach szybowcowych w Ustjanowej (24 czerwca – 24 lipca 1939, ok. 10 godz. w powietrzu) i Polichnie (19 lipca – 3 sierpnia; 11 godzin w powietrzu).
,,Bronek nie miał czasu nawet się ożenić". W postaci Bronisława Czecha łączyły się dwie natury – nawet taki tytan pracy nie mógł nie mieć czegoś z romantyka, mieszkając pod tatrzańskimi szczytami. Jedenaście lat kariery sportowej było przepełnione treningiem

WOJNA.
Kiedy 1 września 1939 r. wybuchła wojna, Bronek nie wahał się ani chwili. Postanowił dołączyć do polskich oddziałów próbujących odeprzeć niemiecki atak. Wspólnie z bratem pieszo dotarli do Krakowa, by stamtąd udać się na wschód.
17 września Polskę zaatakowała Armia Czerwona. Czechowie zdali sobie sprawę, że ich rozpaczliwa wyprawa nie ma sensu. Po niemal miesięcznej tułaczce powrócili do Zakopanego, w którym właśnie urządzał się niemiecki okupant.


Bronek nie mógł się pogodzić z utratą niepodległości przez kraj, który przez lata z dumą reprezentował. Przystąpił do konspiracji jeszcze w październiku 1939 r. Pomagał w przeprowadzaniu przez tzw. zieloną granicę osób, które chciały się przedostać na Węgry.
Podobno spodziewał się aresztowania. Przyjaciele namawiali go, by udał się na Węgry i nie ryzykował więcej. Nie dał się przekonać.
Pewnego dnia do domu Czecha przyszedł gestapowiec Sepp Röhrl. Przed wojną był znanym w narciarskim środowisku trenerem; teraz zaoferował Bronkowi, by ten szkolił niemieckich narciarzy. Czech odmówił, nawet kiedy Austriak zaczął mu grozić.
Po tym, jak wściekły gestapowiec opuścił jego dom, już wiedział, że sytuacja jest beznadziejna i nie uniknie aresztowania. Mimo to nie zdecydował się na ucieczkę.


Gestapo przyszło po Niego 14 maja 1940 r. Po pobycie w zakopiańskim więzieniu „Palace” trafił do więzienia w Tarnowie, a stamtąd 14 czerwca został przewieziony w pierwszym transporcie więźniów do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz.

WIĘZIEŃ AUSCHWITZ NR. 349.
W obozie dostał numer 349. Po morderczej kwarantannie został przydzielony do pracy w Tischlerei (stolarni) i Schnitzerei (rzeźbiarni). Wykonywał z drewna kasetki i popielniczki, a potem również łyżki i buty.
Wiosną 1941 r. jeden z pracowników stolarni został przyłapany przez komendanta obozu Rudolfa Hössa na szkicowaniu rysunku. Prawdopodobnie wtedy komendant postanowił stworzyć na terenie Auschwitz tzw. Lagermuseum.
Z jednej strony miało ono gromadzić odebrane uwięzionym przedmioty o wartości artystycznej, z drugiej być miejscem pracy twórczej więźniów przejawiających talent plastyczny.
Zatrudnieni tam na zlecenie esesmanów więźniowie wykonywali kopie dzieł o tematyce nazistowskiej, portrety, a także pejzaże przypominające Niemcom ich rodzinne miejscowości w Tyrolu lub Bawarii.
Do pracy w Lagermuseum zostali skierowani m.in. uczniowie i absolwenci Państwowej Szkoły Przemysłu Drzewnego w Zakopanem, deportowani do Auschwitz za próbę przedostania się na Węgry lub za działalność konspiracyjną. Tematami ich prac był m.in. zakopiański folklor.

Pracownikiem Lagermuseum od początku do końca jego istnienia był Bronisław Czech. W Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau do dziś zachowało się kilkadziesiąt szkiców jego autorstwa.
Obrazy wykonane na ich podstawie prawdopodobnie trafiły do rodzin esesmanów w III Rzeszy. Dla Bronisława Czecha sztuka była ucieczką od obozowej rzeczywistości.
Poranek w Auschwitz. Z nieba spada pierwszy tej zimy śnieg. Więźniowie tłoczą się w blokach, czekając na apel. Jeszcze przez chwilę mogą się uchronić przed przenikliwym chłodem, który czeka na nich na zewnątrz. Nagle z bloku wymyka się więzień numer 349. Dochodzi do końca placu, blisko obozowych drutów.

Zwraca twarz w stronę gór. Obserwują go strażnicy którym wydaje się, że oto kolejny więzień chce popełnić samobójstwo, stykając się z drutami pod wysokim napięciem.
Nic takiego jednak się nie dzieje. Więzień klęka na białej pierzynce że śniegu która zdążyła pokryć plac. Nabiera pełne ręce śniegu. Płacze.Po chwili wstaje z klęczek i wraca do towarzyszy. Obozowy gong wybija na apel. Niemieckie krzyki, przekleństwa, przemoc. Zaczyna się normalny dzień w Auschwitz.

Wspomnienie powitania zimy w 1941 r. przez wybitnego polskiego narciarza Bronisława Czecha zanotował jego współwięzień, dr Stanisław Kłodziński.
Póki pracował w Lagermuseum i malował swoje obrazy na szkle, zachowywał zdrowie i równowagę psychiczną. Całkowicie pochłaniało go malowanie rodzinnych pejzaży, przedstawiających znany mu świat, nasycony wspomnieniami i tęsknotami.
Było to szczególnie ważne dla tego człowieka gór, który, jak mówią liczne relacje kolegów, był niesłychanie wrażliwą, zamkniętą w sobie osobą. Sztuka była dla niego jedynym antidotum na obozową rzeczywistość, której nie był w stanie sprostać.
Jedną z prac Bronisława Czecha, która do dziś pozostaje w zasobach Muzeum Auschwitz-Birkenau, są Krokusy z 1943 roku.

W obozie esesmani ponowili próbę zwerbowania Czecha do pracy z niemieckimi narciarzami. Kategorycznie odmówił. Kolegom tłumaczył, że woli pozostać w obozie jako Polak, niż wyjść z niego jako zdrajca.
W lutym 1944 r. Lagermuseum przestało istnieć. Bronek został kalifaktorem (sprzątaczem) w biurach SS28. Po utracie kontaktu ze sztuką jego stan zdrowia znacznie się pogorszył.
W listach do rodziny kłamał jednak, że czuje się dobrze. Czy pani Czechowa dawała wiarę doniesieniom zza drutów?

W pamięci rodziny zachowała się taka scena sprzed wojny: pani Czechowa zamartwia się kolejnymi wspinaczkami syna. Ten ją uspokaja: ,,Niech się mama nie martwi, nie boi. Umarłbym, gdyby mnie uwięzili i nie pozwolili chodzić."
,,W Zakopanem musi być na pewno piękna wiosna" pisał w swoim ostatnim liście z 22 maja 1944 r. Zmarł kilkanaście dni później, 4 czerwca.
Rodzina otrzymała list od współwięźnia Bronka, znakomitego artysty Xawerego Dunikowskiego.

,,Razem przebywaliśmy w szpitalu, zmarł nagle, przy mnie, na udar serca, bez boleści. Wzruszający był moment jego zgonu. Siedzieliśmy w oknie, piękny słoneczny dzień. Przed naszym barakiem na placu obozowali Cyganie, grali bez przerwy na instrumentach rozmaite wesołe utwory muzyczne. Dowiedziawszy się od nas o nagłym zgonie p. Bronisława, przerwali granie i za chwilę zagrali Marsz żałobny Szopena".
Bronisław Czech został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Walecznych i Krzyżem Oświęcimskim. Już rok po wojnie w Zakopanem został rozegrany pierwszy memoriał narciarski im. Bronisława Czecha i Heleny Marusarzówny.
AZS ustanowił nagrodę dla wybitnych sportowców – Medal im. Bronisława Czecha. Imię legendarnego narciarza otrzymały AWF w Krakowie, a także kilkadziesiąt innych placówek: szkół, szczepów i hufców harcerskich. Symboliczny grób Bronisława Czecha znajduje się na Cmentarzu Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem.

Cześć i Chwała Bohaterom
--------------------------
Na podstawie tekstów :
Sportowcy dla Niepodległej. Mirek Szponar.
http://www.mirekszponar.pl/(link is external)
https://www.facebook.com/natio...(link is external)
https://twojahistoria.pl/.../b...(link is external)
https://pl.wikipedia.org/wiki/...(link is external)
http://www.polskieradio.pl/......(link is external)...

Data:
Kategoria: Polska

Tezeusz

Tezeusz - https://www.mpolska24.pl/blog/tezeusz

" Patriotą się jest lub się bywa, bywają ci dla których interes własny jest ważniejszy od ojczyzny" - Rotmistrz Witold Pilecki.

Patriotyzm to nie słowo, to godność bycia Polakiem.
CWP!

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.