Podczas ośniańskich sesji normą było, że tylko burmistrz, przewodniczący, ewentualnie także zaproszeni goście mają możliwość mówienia przez mikrofon. Pozostali zwyczajowo wypowiadali się bez urządzenia. Do sądu wpłynął jednak wniosek o naruszenie dóbr jednego z radnych, któremu mikrofonu nie przydzielono. - Przez całą kadencję nigdy nie miał pretensji i nawet nie występował o to, żeby mówić przez mikrofon. Prawdę mówiąc niezbyt często zabierał glos. Pod koniec kadencji, kiedy już myślał o tym, że będzie kandydował być może sądził, że będzie mógł bardziej zaistnieć, że to doda mu powagi – mówi szef rady Henryk Łapko.
Zwyczajowo wszyscy podczas posiedzeń traktowani byli równo. Wniosek o przydzielenie mikrofonu wszystkim uczestnikom nigdy nie był procedowany. - Najbardziej zdziwiło mnie, gdy dowiedziałem się, że pan radny kandyduje na burmistrza. Rozglądałem się za jego programem wyborczym, na razie jakoś specjalnie nie widziałem, może to jest jego marzenie żeby móc mówić przez mikrofon – mówi szef rady Henryk Łapko.
Sąd uznał, że do naruszenia dóbr nie doszło. Radny Piotr Romanowski był nieobecny podczas odczytania wyroku. - Nie mogę się ustosunkować, bo nie znam treści wyroku. Byłem na tyle zajęty, że nie zapoznałem się z nim. Złożyłem pisemny wniosek o uzasadnienie – powiedział Redakcji.
Być może procesy, oskarżenia i awantury to przedwyborcza taktyka, jednak po wyroku sądu raczej mało skuteczna.
mPolska24
