Cel: zabrać "bogatym" (nauka, ciężka praca, poświęcenie...), a rozdać biednym (???).
Już pisałem o Świętym Graalu Kaczyńskiego. Podnoszenie emerytur tylko tym biednym, którzy w życiu najmniej się napracowali i najmniej odłożyli, ale im się należy, bo stanowią liczną grupę wyborców, jest kolejnym "genialnym" ruchem po kolejnych *zw. socjalnych Plusach PiS. Tak zdobywa się i utrzymuje władzę. Tylko co to ma wspólnego z rozwojem kraju (czy się opłaca pracować i poświęcać?), sprawiedliwością i dobrem wszystkich Polaków?
Emerytury trzeba podnosić, ale wszystkim, szukając źródeł finansowania (zamiast kolejnych pomników Lecha Kaczyńskiego czy danin dla Rydzyka, gigantycznych wypłat i premii dla zarządu ZUS...), ale podnosić zgodnie z ich stażem pracy i odłożonymi składkami. Rozumiem rozżalenie ludzi, którzy choćby i w komunie (moi nieżyjący rodzice) przepracowali większość swojego życia. Ale nie jest rozwiązaniem podnosić emerytury tylko tym, którym w życiu niekoniecznie chciało się uczyć i pracować. Jak podnosić to wszystkim i do tego sprawiedliwie.
Konkluzja: życie na emeryturze powinno być godne (wystarczy wziąć przykład z niemieckich emerytów), ale szczególne godne życie powinni mieć ci, którzy całe swoje życie się uczyli i ciężko pracowali.
P.S. Z wyliczeń ZUS wynika, że kiedy dopracuję do 65 moich lat (po 21 latach pracy na stanowisku prezydenta miasta) otrzymam ok. 1950 zł emerytury, przy dzisiaj najniższej 1000 zł. Jeśli dożyję emerytury to może i zrównam się z najniższą. Już nie będę pisał ile miesięcznie odprowadzam składki emerytalnej (o zdrowotnej nie wspomnę) i ile odprowadziłem przez te wszystkie lata. Do tego rząd w tym roku zniósł górny limit składek, jeszcze bardziej łupiąc tych, którym chce się chcieć.
19 lat się uczyłem, jestem magistrem inżynierem, 17 lat prowadziłem własną firmę i zatrudniałem blisko 50 osób, od 16 lat jestem prezydentem miasta, jeśli dotrwam do emerytury, otrzymam ok. 1950 zł, niewiele więcej niż panowie z ławeczki w parku, którym nie chciało się chcieć.
Ale ja nie jestem wyborcą PiS, a panowie z ławeczki... i owszem, szczególnie kiedy dostaną to, co mi i innym zostanie zabrane. Taki kraj.
A może już trzeba przestać nazywać składki składkami, tylko daniną solidarnościową?
-----------------------------------------------------------------------
Trochę w nawiązaniu do treści powyżej. Przed oczami mam obrazek, z dzisiejszego poranka, kiedy jechałem do pracy: piękny park przy fontannie i szkole. Przy drodze ławeczka. Na ławeczce 3 zmęczonych, wymemłanych, opuchniętych panów. Obok przy ławeczce naleweczka. Panowie siedzą i obserwują. Znam Panów. Wszyscy w wieku ok. 30-35 lat. Nigdy nie pracowali (przynajmniej nic o tym nie wiem), nie pracują i prawdopodobnie już nigdy w życiu pracować nie będą. Ławeczka, to ich życie. Są tam każdego dnia od świtu do zmierzchu. Czasami znikają po zaopatrzenie.
Jeden jest na rencie socjalnej (po pijanemu spadł ze schodów), drugi jest na utrzymaniu mamy, trzeci ma kobietę, gromadkę dzieci i plusy PiS. Wszyscy każdego miesiąca ustawiają się w okienku po różnego rodzaju zasiłki (socjalny, mieszkaniowy, energetyczny...).
Wracając do obrazka z dzisiejszego poranka:
nieopodal ławeczki dwie inne osoby z taczką i w pomarańczowych kamizelkach, z łopatami i miotłami. Sprzątają chodnik i zamiatają m.in. pestki naplute przez 3 panów z naleweczką.
Jedni siedzą na ławeczce zmęczeni, drudzy pracują, Nawet nie wiem czy odpracowują czynsze, czy są zatrudnieni może i za najniższą krajową? Pracują!!!
Jak się ma przyszłość wg PiS, w tym emerytalna, panów z ławeczki i tych w pomarańczowych kamizelkach?
P.S. Już kiedyś o tym pisałem, ale teraz tak w nawiązaniu do PiS+ i podnoszenia tylko najniższych emerytur.
----------------------------------------------------------------------------
P.S. Poniżej obrazek z serialu "Ranczo".
mPolska24
